Chiny, Azja są mi bliskie z wielu powodów. W Kraju Środka taki film by nie powstał. Dobrze, że jest Taiwan (Hong Kong niestety już utracił suwerenność). "Jump Ashin" to nie jest typowy film "sportowy". To film o życiu, młodości, dorastaniu i marzeniach. Marzeniach, które się psują, rozpadają w okresie wchodzenia w dorosłość. Świat nie jest tak idealny, jak się wydawał. Według mnie świetny klimat, przyzwoita gra aktorska i fajnie pokazane azjatyckie realia, problemy codzienności.